Dyknando finałowe

Utworzono: 04-02-2020

Czy trudniej pisać, czy mówić po polsku?

Żaneta przeczytała niedawno, że jedno z pomorskich gimnazjów włączyło się w kampanię propagującą wzorową dykcję, organizowaną przez Towarzystwo Wyrazistego Mówienia. Na szkolnej stronie internetowej, redagowanej przez Błażeja Chrabąszcza, umieszcza się teksty trudne artykulacyjnie do samodzielnego czytania. Można by pomyśleć, że to nieskomplikowane zadanie, jednak Żanecie pierwsza próba się nie powiodła. Miała kłopot z wymową słów: harcować, grzęzawisko, możnowładztwo, bezbrzeżny, miąższ, pucczanin, o które w zdaniach można było połamać sobie język. Choć zawsze chlubiła się najlepszymi ocenami z recytacji wierszy, nie sprostała niełatwemu ćwiczeniu. Zastanawiała się nawet, czy potrafiłaby bezbłędnie takie wyrazy zapisać.

Skupiając się jednak na doskonaleniu dykcji, nabyła w księgarni Sowa („Sowa”/ Księgarni Sowa) poradnik pt. (pod tytułem) „Sztuka poprawnej wymowy”. Zawarte w niej średnio trudne ćwiczenia, wykonywane codziennie w ponaddwudziestominutowych sesjach, pozwoliły jej zmierzyć się z wymyślnym jednozdaniowym wierszykiem: „Trzódka szpaków drży na wietrze, chrzęszczą w zbożu skrzydła chrząszczy, wrzeszczy w deszczu cietrzew w swetrze, drepcząc w kółko pośród gąszczy”. Był to efekt żmudnej pracy, ponieważ Żaneta gimnastykowała żuchwę, wargi i język, żeby unikać szczękościsku i właściwie kształtować głoski.

Poprawianie dykcji dawało dziewczynie dużo satysfakcji, ponieważ mówiła bardziej wyraziście, a teksty, które poznawała, były zabawne, choć nie zawsze spójne logicznie. Skłaniały ją też do poszukiwania podobnych wierszyków w innych językach. W końcu własną pasją postanowiła zarazić uczniów swojej szkoły, zakładając Koło Miłośników Kształtnych Słów. Na pierwszym spotkaniu ogłosiła konkurs na wiersz lub zdanie do treningu dykcji i znienacka zaprezentowała skomplikowaną rymowankę własnego pomysłu: „Brzęczenie pszczół słychać wokoło, trzmiele do chóru dołączają, chrabąszcze huczą w parach i solo, gżegżółki chytrze robaki chwytają”. Słuchacze postanowili ją zapisać, ale jakże się dziwili, gdy ortografia była nie prostsza niż wymowa. Wyraz nazywający w gwarze kukułkę można przecież zapisać aż na osiem sposobów, a tylko jeden jest poprawny. Ćwiczenia prawidłowego mówienia uczniowie postanowili łączyć ze zgłębianiem zawiłości polskiej ortografii. Gimnazjaliści zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko, bo niemało będzie problemów, niemało też radości podczas tworzenia poezji dykcyjnej, która posłuży również jako tekst dyktanda.